Sondaż wyborczy: Komorowski to harmonia, Kaczyński traci kanty
Uczucia wyborcze po 10 kwietnia.
Pośmiertna idealizacja Lecha Kaczyńskiego pomogła Jarosławowi, ale nie odwróciła złych uczuć, jakie wzbudza. Według majowego sondażu IPSOS dla "Gazety" I turę wyborów wygrałby Bronisław Komorowski z poparciem 50 proc., przed Jarosławem Kaczyńskim z 31 proc. W II turze Komorowski roznosi Kaczyńskiego 66 do 34 proc.
Sondaż. Nasze emocje wobec polityków. Komorowski to harmonia. Kaczyński traci kanty
Na Platformę chce głosować 48 proc., na PiS - 35 proc. badanych. Mamy zatem kolejny sondaż po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia, który pokazuje, że Platforma traci przewagę nad PiS. Zostało ledwie 13 pkt proc., a jeszcze w marcowym badaniu IPSOS było to komfortowe 31 pkt.
Utrzymuje się przy tym polityczna osobliwość. Jarosław Kaczyński znacznie poprawił marcowy wynik Lecha Kaczyńskiego (tylko 18 proc. poparcia), ale wciąż jest notowany gorzej od swej partii. Komorowski już w I turze zbiera więcej niż Platforma, a w II - dokłada do tego jeszcze 16 pkt proc.! Kaczyński nawet w II turze dostaje mniej niż PiS.
To dziwne, bo wydawałoby się, że na odruchu żalu po śmierci Lecha powinien bardziej korzystać brat niż partia brata, zwłaszcza że Jarosław przedstawia się jako polityk odmieniony przez cierpienie - stateczny i koncyliacyjny (nie ma tu znaczenia, ile w tym prawdy, a ile PR-u).
Dlaczego na żałobie korzysta PiS, a nie brat bliźniak prezydenta? Co blokuje transformację żalu w poparcie dla Jarosława?
Ktoś powie, że ludzie źle oceniają kwalifikacje polityczne Kaczyńskiego albo zapadły im w pamięć czasy IV RP. Ale gdyby tak było, nie powinno aż tak rosnąć poparcie dla PiS. Blokada musi dotyczyć Jarosława Kaczyńskiego jako osoby, a nie lidera partii.
Odpowiedź może kryć się w emocjach, które odczuwamy wobec kandydatów. Wyjątkowość sondażu IPSOS polega właśnie na tym, że sięga do tej właśnie warstwy zbiorowej świadomości, a nawet podświadomości.
Politycy - wciąż złe marki
Analizując tzw. emocjonalny wizerunek kandydatów, IPSOS posłużył się metodą stosowaną w rynkowych badaniach marek, np. batoników. Batonik X nie musi być smaczniejszy niż Y, wystarczy, że pod wpływem reklam skojarzy się nam np. z uczuciem wolności. I go kupimy.
Badani mieli przed oczami listę 40 emocji (20 pozytywnych i 20 negatywnych), a obok każdej nazwy (np. irytacja) narysowanego ludzika, który ją wyraża (wali piąstkami w stół). Do każdego polityka badany mógł dobrać jedno lub dwa uczucia. Najczęściej wybierał jedno.
Po 10 kwietnia w piątce głównych kandydatów trzeba było wprowadzić dwie zmiany: Jarosław Kaczyński zastąpił Lecha, a Grzegorz Napieralski - Jerzego Szmajdzińskiego.
Łączne notowania piątki liderów pokazują wzrost pozytywnych skojarzeń: z 41 proc. wybranych emocji w marcu do 48 proc.w maju i spadek negatywnych z 64 proc. do 57 proc. Zmniejszyło się zwłaszcza odczucie nudy, a także irytacji, niesmaku i wściekłości wobec polityków.
Nie zmienia to faktu, że branża jako całość jest na emocjonalnym minusie. Nawet w żałobie ludzie nie zapomnieli o urazach i żalach do polityków.
Na każdym innym rynku - towarów czy idei - oznaczałoby to katastrofę. Marketingowcy uważają, że gdy negatywnych emocji wobec jakiegoś np. batonika jest więcej niż 20 proc., trzeba go wycofać z rynku. Dobre produkty mają po 85 i więcej skojarzeń pozytywnych. Gdyby tak pomyśleć o polityce, należałoby odwołać wybory.
Z pięciu głównych kandydatów na plusie (67 do 41 proc.) jest tylko Bronisław Komorowski. Jego wynik jest nawet lepszy niż marcowy rezultat Radosława Sikorskiego - wtedy jego rywala w prawyborach w PO, ówczesnego króla polskich serc.
Komorowski - siła harmonii
W porównaniu z marcem Komorowski dwa razy częściej budzi w nas uznanie (12 proc. wybrało taką odpowiedź), dumę, zaufanie, a nawet entuzjazm. Umocnił skojarzenie z odczuciem spokoju (aż 14 proc. wskazań), a jednocześnie stracił połowę niebezpiecznych dla polityka odczuć, że jest nudny (z 10 do 5 proc).
Kluczowe może być silne "poczucie harmonii i wspólnoty", jakie budzi Komorowski. Może działa tu magia podwójnej funkcji: marszałka i p.o. prezydenta oraz bijąca od kandydata PO propaństwowość, zwłaszcza że państwo ostatnio pokazuje sprawność. To nie polityczny gracz, raczej urzędnik zatroskany o sprawy publiczne. A liczne gafy mogą nawet wzmocnić wizerunek człowieka poczciwego.
Odczuwamy wobec Komorowskiego wyjątkowo mało rozczarowania, dezorientacji i lęku. Innymi słowy: zaskoczył nas pozytywnie i teraz wiemy, czego po nim oczekiwać. Jest też najmniej wyniosły, czyli na dodatek swój chłop.
Doceniają go nawet ci, którzy chcą głosować na Kaczyńskiego - aż 7 proc. z nich odczuwa dlań uznanie. Oczywiście swego wybrańca doceniają częściej (17 proc.), ale przewaga "naszego" nad "ich" jest znacznie mniejsza niż w elektoracie Platformy, bo aż 19 proc. peowiaków czuje uznanie do Bronisława, a tylko 2 proc. do Jarosława.
To wszystko tłumaczy potencjał Komorowskiego jako kandydata, który łatwo staje się politykiem drugiego wyboru. Dlatego ściąga elektorat spoza Platformy.
Lech Kaczyński odmieniony
Lech Kaczyński jako kandydat PiS skupiał w marcu ogrom negatywnych uczuć - wybierało je 73 proc. badanych, a na pozytywne wskazywało tylko 32 proc. Po Smoleńsku te proporcje się niemal odwróciły, co daje bilans uczuć nawet lepszy niż Komorowskiego!
Śmierć prezydenta trzykrotnie zmniejszyła odczucia nudy i rozczarowania, jakie budził za życia. W marcu aż u 15 proc. badanych wywoływał irytację, a u 10 proc. niesmak, dziś - odpowiednio - tylko u 3 i 2 proc. "Wściekłość" sięgała 7 proc., dziś niemal znikła. Podobnie - rozbawienie. I odwrotnie - trzykrotnie częściej odczuwamy dla Lecha Kaczyńskiego uznanie (w marcu 3 proc., dziś 10 proc.).
Aż 21 proc. badanych na myśl o zmarłym prezydencie odczuwa smutek. To absolutny rekord sondażu (nawiasem mówiąc, w tym przypadku uznaliśmy - wyjątkowo - smutek za uczucie pozytywne; jest wszak oczywistym wyrazem żalu).
Jarosław bez kantów
W marcu Jarosław Kaczyński był jedynie bratem kandydata, a niektórzy twierdzili, że także jego złym duchem. Bilans uczuć do niego był prawie na pewno jeszcze gorszy niż do brata, bo Jarosław zawsze wypadał gorzej w sondażach.
Ale dziś emocje do Jarosława (41 proc. pozytywnych wobec 63 proc. negatywnych; netto minus 22 pkt proc.) są wyraźnie cieplejsze niż były do Lecha w marcu (32 do 73 proc., czyli minus 41 proc).
Cieplejsze, owszem, ale wciąż dominuje chłód, a gorszy bilans ma tylko Waldemar Pawlak.
W porównaniu z pozostałą czwórką lider PiS jest samotnym liderem takich uczuć jak irytacja (aż 11 proc. badanych wybrało to uczucie), niesmak oraz wściekłość, furia. Współczucie dla Kaczyńskiego, wyrażające się sporym smutkiem tego nie wyeliminowało.
Wielki żal, który odmienił wizerunek Lecha Kaczyńskiego, spłynął więc raczej w małym stopniu na jego brata - rzucił cień smutku, łagodząc kanty w wizerunku. Lider PiS długo pracował na trwałość uczuć, jakie budzi.
Trzej smutni i straszny Lepper
Trzej mniejsi kandydaci budzą głównie odczucia nudy, apatii, zakłopotania, a nawet nieśmiałości i krzywdy.
Waldemar Pawlak już samodzielnie skupia dwa uczucia, które są niby pozytywne, ale dwuznaczne - rozbawienie i błogość. Nieco nas zatem śmieszy i nie kojarzy się z harówką od świtu do nocy. Skupia za to najmniej nienawiści. Też coś jak na tyle lat w polityce.
Andrzej Olechowski, największy przegrany sondaży, jest samodzielnym liderem "sceptycyzmu". Nikomu nie skojarzył się z "miłością". Dostał też zero wskazań "wdzięczności" i zdominowałby tę klasyfikację, gdyby nie to, że tyle samo głosów otrzymał Pawlak.
Napieralski budzi pewne zaciekawienie, ale i dezorientację, czyli ogólnie: "Dobrze byłoby wiedzieć, o co mu chodzi". Jest za to samodzielnym liderem poczucia luzu jako najmłodszy z pretendentów.
Osobną pozycję zajmuje Andrzej Lepper. Wzbudza ogromną wprost nienawiść, strach, szok, zawstydzenie i zakłopotanie. Pozytywnych skojarzeń ma mniej niż 20 proc. Polskie odkrycie - batonik z nadzieniem strychninowym.
Sondaż IPSOS 7-14 maja, reprezentatywna ogólnopolska kwotowa próba 1000 Polaków w wieku od 15 lat
Źródło: Gazeta Wyborcza 26.05.2010 s.22